Zanim kupisz Polskiego Owczarka Nizinnego (PON-a)
Jesteś patriotą i chciałbyś mieć PON-a ? – Świetnie !! .
Najpierw jednak uzbrój się w szampony, ręczniki, dużo jedzenia i… cierpliwość.
W moim domu od kilku miesięcy nie ma już PON-a. To teraz dziwny dom. Podczas jesiennej szarugi tony piasku nie chrzęściły pod butami. Na dźwięk budzika futrzana kula nie wskakuje już na głowę, nie czuję też na sobie podczas robienia śniadania wzroku zwierzęcia błagającego choćby o okruszek, bez którego umrze z głodu. Mam czystą pościel, czyste ściany i podłogi oraz dużo miejsca w łazience, której nie okupują już flakoniki z psimi szamponami, odżywkami i olejkami. Grzejnik nie służy już non stop jako suszarnia ręczników po wycieraniu brody, łap, całego psa, podłogi… Tak, mieszkam w bardzo dziwnym domu. Może czas na kolejnego PON-a? Jednak zanim kupisz polskiego owczarka nizinnego, musisz dokładnie przemyśleć zakup psa tej rasy, bo te urocze puchate misie z minką niewiniątka mają dość sporo za uszami.
Zakochany terrorysta
To inteligentne stworzenie, ba! – kwintesencja cwaniactwa. Masz szansę brylować z nim w grupie szkoleniowej, pod warunkiem że bycie kudłatym kujonem mu się opłaci. Uczyć się można za jedzenie, poklask publiczności lub możność przebywania z ukochanym właścicielem. I właśnie to ostatnie wydaje się sensem PON-iej egzystencji. Pracujesz do późnej nocy? Nie szkodzi, twój kudłacz położy się tuż obok krzesła, byle tylko przytulić się do ciepłej stopy. Ale wymagać będzie wzajemności. Skoro czytasz książkę, jedną ręką możesz drapać psa za uchem. Nie chcesz? Poradzi sobie. PON-y mają wrodzoną umiejętność skupiania na sobie uwagi za pomocą łapy. Jeśli nie zareagujesz na szturchnięcie nosem, na twojej ręce wyląduje łapa, co znaczy: „Hej, jestem tu, pogłaszcz mnie, jeśli chcesz”. Kolejne pacnięcia pozostawiają dużo mniej „jeśli chcesz”. To już nie jest delikatne zaanonsowanie obecności – to psi terroryzm.
Kudłaty wulkan
Co musisz wiedzieć, zanim kupisz polskiego owczarka nizinnego? Nawet nie myśl o PON-ie, jeśli jesteś kanapowcem i marzysz o świętym spokoju. Te psy to porośnięte futrem wulkany energii. Spacer? Natychmiast! Najlepiej długi, z piłką, spotkaniem z kumplami, przerwą na picie po kilku kilometrach marszu i jabłuszkiem jako małym co nieco. Ewentualnie wyprawa na tor agility lub flyballu. Od biedy możemy pójść na skwer bądź do lasu. PON-ki kochają gonitwy i szaleństwa na świeżym powietrzu, ale skwapliwie odeśpią je po powrocie do domu, najchętniej na najwygodniejszej poduszce – twojej. Pozostawione same sobie zleniwieją, osowieją i zamkną się w sobie. Przekształcą się w tłuste, mrukliwe smutasy niecieszące się nawet z dokładki kolacji.
Niespotykany uparciuch
Jeśli jesteś nieasertywny, kup sobie obrazek z PON-em, a nie żywego psiaka. Poziom asertywności tych czworonogów jest niezwykle wyśrubowany – bywają uparte jak osły. A jeśli dodamy do tego PON-ią ambicję i samodzielne wyznaczanie życiowych priorytetów… Nie szkodzi, że ściągając kanapkę, przy okazji zrzuci się masę rzeczy ze stołu, a pani po powrocie zacznie tupać nogą i zachowywać się zdecydowanie za głośno – sukces osiągnięty, kanapka pożarta!
Kosmiczny żarłok
Psy tej rasy nie lubią jedzenia, one darzą jedzenie miłością pierwszą, jedyną, unikalną w skali kosmicznej. Widmo śmierci głodowej dręczy je nieustannie. Co zatem robi inteligentny i wiecznie głodny pies? Rozwija talenty aktorskie, do perfekcji opanowując spojrzenie konającego z głodu szkieletu z lekką nadwagą. Nie marnuje niepotrzebnie energii, biega truchtem wyłącznie do lodówki, zaś do kąpieli czy czesania nigdy (chyba że właściciel oferuje za te czynności jedzenie ekstra). Bywa też duszą towarzystwa – szczególnie na imprezach plenerowych z grillem w roli głównej.
Pomysłowa niańka
Jeśli myślisz, że ten pies będzie doskonałą niańką dla twoich dzieci, bo wszak „ta rasa je lubi”, to zanim kupisz polskiego owczarka nizinnego, przemyśl tę kwestię dokładnie. Wyobraź sobie dziecko obszarpane jak Tomek Sawyer, z pomysłami Fizi Pończoszanki, głośne jak syrena strażacka – i to tylko po serii przednich zabaw w ogrodzie. Kudłacz i dziecko będą fantastycznymi kompanami, ale taka para potrzebuje mądrego nadzoru. Przedstawiciele tej rasy rzeczywiście są opiekuńczy wobec dzieci, nawet małych. Zniosą uwieszanie się na kudłach, gdy malec uczy się chodzić, ale nie oszukujmy się – bez wychowania od szczenięcia nie ma co o tym marzyć.
Syrena strażacka
Chcesz psa wyraźnie i intensywnie alarmującego cię o każdym szmerze na klatce schodowej? A może marzysz o czworonogu wrzeszczącym ci nad uchem, gdy zatrzymujesz się na czerwonym świetle? Świetnie trafiłeś – kup PON-a! Nasze krajowe nieduże owczarki potrafią być prawdziwymi dzwonkami do drzwi, czujniejszymi niż siatki agentów wywiadu podczas zimnej wojny. I nie wystarczy rzucić rozszczekanemu psu: „cisza” – on wielokrotnie sprawdzi, czy na pewno usłyszałeś wszystko, co miał do wyszczekania.
Chodzący kalendarz
Nie kupuj psa tej rasy, jeśli lubisz porządek. Wraz z kudłaczem zawitają pod dach cztery pory roku – wiosenne błoto, letnie trawy, jesienne liście oraz śniegowe kuleczki i kałuże po nich. Co ciekawe, samo futro nie jest uciążliwe. Przyczepi się co prawda do ubrań, dywanów i mebli, ale nie demonizujmy. W porównaniu choćby z owczarkami niemieckimi PON-y nie linieją prawie wcale. Wystarczy dbać o futro i zakupić rolki do czyszczenia ubrań. Gorzej jest z piachem – mając PON-a, musimy go polubić, szczególnie podczas wiosennych i jesiennych szarug.
Zanim kupisz polskiego owczarka nizinnego…
Polskie owczarki nizinne są wyjątkowo urodziwe – wymuskane kudłacze, białe brody, puszyste łapki… A czy wiesz, jak wygląda taki model po spacerze w deszczu albo po zjedzeniu buraczków? PON-ie futro nie jest może tak pracochłonne, na jakie wygląda, wszak utrzymanie dorosłego psa tej rasy w przyzwoitym stanie wymaga poświęcenia dwóch, trzech godzin dwa razy w miesiącu, ale jeśli pupil ma brylować na wystawach, musimy się liczyć z większymi nakładami czasu i pracy. Dobry szampon i odżywka to podstawa. Do tego dochodzi staranny przegląd futra po każdym spacerze w wiejsko-leśnym terenie i wybieranie liści, patyczków, rzepów itp. Po jakimś czasie jako właściciele PON-ów zróżnicujemy zarośla na „bezpieczne” i „wydzierające futro”, polubimy zagajniki bez mocnego poszycia, a wiosenne łuski topoli przyklejające się do owłosionych psich stóp znielubimy zupełnie.
I jeszcze jedno, co musisz wiedzieć, zanim kupisz polskiego owczarka nizinnego – w trakcie wymiany ze szczenięcego na dorosły włos kołtuni się jak szalony. Chuchasz, dmuchasz, psikasz, odżywiasz, a kołtun rośnie, doprowadzając do przewlekłych bólów nadgarstków i załamania nerwowego. Spokojnie, po kilku miesiącach wszystko się unormuje. Albo nabierzesz takiej wprawy, że szybkie trzy kwadranse ze szczotką w ręku w tygodniu nie będą już robić na tobie wrażenia.
Nadal chcesz mieć PON-a? Wiesz już, że nie będzie łatwo, a w zamian za ciepły termofor w łóżku będziesz częściej prać pościel. Twój PON sprawi jednak, że oszalejesz na jego punkcie. Będziesz przymykać oko na szachrajstwa typu: „Oj, jeszcze tylko chwilę poleżę na łóżku, bo podłoga jest taka twarda”. Jeśli go zrozumiesz i wychowasz, zyskasz towarzysza gotowego wyruszyć z tobą na koniec świata, gdziekolwiek miałby się on znajdować, bo przecież nie liczy się to, jak i gdzie będziemy – ważne, że będziemy razem.
Autor: Kamila Brodowska